15.03.2015

Mons Kallentoft - "Duchy wiatru"

 "Duchy wiatru" to już siódma powieść o komisarz Malin Fors z policji w Linköping.
Pewnego ranka jej córka Tove, która zatrudniła się na lato jako opiekunka w domu starców, znajduje zwłoki jednego z pensjonariuszy. Wygląda na to, że mężczyzna powiesił się na kablu od dzwonka przyzywającego pielęgniarkę. Ale dziewczyna i wszyscy, którzy go znali twierdzą, że nie mógł popełnić samobójstwa. Sekcja zwłok potwierdza, że został zamordowany. Komu mogło zależeć na śmierci starego człowieka? Dzieciom liczącym na spadek? A może właścicielom firmy zarządzającej placówkami opiekuńczymi, którą oskarżał o zaniedbania w listach do gazet?
"Nie zawracajcie sobie głowy Stiegiem Larssonem, Kallentoft jest lepszy" - to zdanie szwedzkiego krytyka pojawia się na okładkach książek Monsa Kallentofta.  Ja go nie podzielam. Drażni mnie jego maniera pisarska: monologi ofiar zza grobu, pseudopoetyckie wstawki, dziwaczne metafory. Wychwalana przez kolegów Malin Fors mnie nie zachwyca, a i nikt inny z jej ekipy nie wzbudza szczególnej sympatii. Sama nie wiem, dlaczego mimo wszystko czytam kolejne powieści Kallentofta, co mnie w nich pociąga. Może wolę książki, które irytują niż takie, które nie budzą żadnych emocji...

Brak komentarzy: