31.07.2008

Henning Mankell: "Comédia infantil"


Piekarz José Antonio Maria Vaz słyszy w nocy strzały dobiegające z teatru sąsiadującego z piekarnią. Na scenie znajduje rannego chłopca - przywódcę bandy bezdomnych dzieci. Zanosi go na dach budynku, opatruje i dogląda przez dziewięć kolejnych nocy, a Nelio opowiada mu swoją historię. Po śmierci chłopca Vaz nie potrafi już wrócić do dawnego życia - jego misją staje się przekazanie innym usłyszanej opowieści.
Henninga Mankella poznałam i polubiłam jako autora powieści kryminalnych. Szwedzki pisarz mieszkający w Mozambiku już w cyklu o komisarzu Wallanderze zawarł pewne wątki afrykańskie, dowiódł też swojej wrażliwości społecznej. Mimo to "Comédia infantil" mnie zaskoczyła. To powieść w zupełnie innym stylu, bardziej przypomina książki autorów latynoamerykańskich z nurtu realizmu magicznego niż znane mi już kryminały Mankella. Narratorem jest Vaz, a więc oglądamy świat z perspektywy Afrykanina, dla którego wymiar duchowy jest równie naturalny jak rzeczywistość materialna. Magia jest tu wszechobecna, ludziom towarzyszą duchy przodków, a jaszczurki udzielają im rad. Toteż w powieści nieustannie przeplatają się sceny realistyczne z baśniowo-onirycznymi. Nelio nie jest zwyczajnym, choć boleśnie doświadczonym i przedwcześnie dojrzałym dziesięciolatkiem, ale bohaterem ludowej legendy. Ten mały ulicznik cieszy się niezwykłym autorytetem nie tylko wśród rówieśników, którym przewodzi. Ludzie widzą w nim obdarzonego uzdrowicielską mocą proroka.
Również inne postacie zapadają w pamięć: chłopcy z bandy Nelia - ofiary wojny domowej, a czasem także własnych rodziców; Deolinda - jedyna dziewczynka, która do nich na pewien czas dołączyła; dona Esmeralda - sędziwa dama, właścicielka piekarni, którą otworzyła, aby sfinansować swoją pasję teatralną; Yabu Bata - karzeł i albinos, od 19 lat poszukujący swojej ścieżki, przewodnik Nelia w drodze do miasta; senhor Castigo - kieszonkowiec mieszkający w grobowcu; pani Muwulene - czarownica i uzdrowicielka hodująca węże w garażu obok sądu.
"Comédia infantil" przypomina, że współczesny świat nie ogranicza się do bogatych krajów Zachodu, że w istocie te enklawy dobrobytu otacza morze nędzy. Mankell ujmuje się za ludźmi upośledzonymi, wyrzuconymi na margines społeczny, chce im przywrócić godność. Pokazuje, że każdy z nich jest indywidualnością. Jego bohaterowie mają swoje marzenia, a nawet chwile radości, ale nie mają perspektyw na przyszłość. Ich życie to codzienna walka o przetrwanie.
Poruszająca powieść, a przy tym oryginalna, pełna symboli i metafor, wielowarstwowa.

23.07.2008

Douglas Adams: "Cześć, i dzięki za ryby"


Kolejna, czwarta już część "trylogii w 5 tomach" zapoczątkowanej "Autostopem przez galaktykę". Po poprzedniej, bardzo chaotycznej ta jest o dziwo spójna i uporządkowana, ogranicza się w zasadzie do jednego wątku. Rozstajemy się na dobre z Zaphodem i Trillian, Ford Prefect włącza się do akcji tylko w kilku decydujących momentach, a depresyjny robot Marvin pojawia się dopiero na samym końcu. Zaś główny bohater powraca na Ziemię. Jak to możliwe, skoro przed 8 laty zmieciono ją z powierzchni wszechświata, aby zrobić miejsce dla nowej trasy transgalaktycznej? Czy to aby na pewno ta sama planeta, czy może jej replika? A może atak przypuszczony przez statki kosmiczne Vogonów był zbiorową halucynacją wywołaną przez CIA? Tak sądzi większość ludzi oprócz Artura, pewnej dziewczyny imieniem Fenchurch i uczonego - badacza delfinów, który ponoć zwariował. Niepokojem napawa ich tajemnicze zniknięcie tych ssaków. "Cześć, i dzięki za ryby" to ich pożegnalne przesłanie dla ludzkości.
Jak w poprzednich częściach, tak i w tej Adams zawarł dużo absurdalnego humoru, ale i celnych spostrzeżeń. Oto próbka:

Późnym wieczorem pojechali na Mulholland Drive między wzgórzami Hollywoodu. Zatrzymali się, by podziwiać olśniewające morze migoczących świateł, jakim jest Los Angeles, potem zatrzymali się jeszcze raz, by podziwiać olśniewjące morze migoczących świateł, jakim jest Dolina San Fernando. Byli zgodni co do tego, że o ile olśnione są ich oczy, to olśniona nie czuje się żadna inna część ciała, przedstawienie ich nie wzrusza i są rozczarowani. Same w sobie oba dramatyczne morza światła były znakomite, ale światło jest po to, by coś oświetlać, kiedy zaś przejechali przez to, co owe dramatyczne morza świateł oświetlały, nie wiedzieli, czym się zachwycać.

22.07.2008

Jane Austen i pewna dama: "Sanditon"


Ostatnia powieść Jane Austen pozostała niedokończona z powodu śmierci autorki. Po latach kontynuacji podjęła się pisarka i dziennikarka Marie Dobbs, rozwijając wątki zarysowane przez Austen w pierwszych 11 rozdziałach, naśladując jej styl narracji i typowe dla jej twórczości schematy fabularne.
Tytuł powieści jest nazwą nadmorskiej miejscowości, którą najbardziej wpływowi mieszkańcy pragną przemienić w modny kurort, aby zarabiać na letnikach. Główna bohaterka, 22-letnia Charlotta Heywood, spędza tam lato w gościnie u państwa Parkerów. Poznaje najważniejsze miejscowe persony, a z czasem grono jej nowych znajomych powiększa się o przyjezdnych, m.in. rodzeństwo pana domu. Pojawiają się typy dobrze znane z innych powieści Austen: bogata i apodyktyczna stara dama, hipochondrycy, których mimo licznych boleści rozpiera energia i - jakżeby inaczej - kilka panien na wydaniu i kawalerów do wzięcia. Całe to towarzystwo wywodzące się z klasy próżniaczej spędza czas na sąsiedzkich wizytach, przechadzkach po okolicy i towarzyskich konwersacjach. Gwoli urozmaicenia organizują bal i wycieczkę powozami do konkurencyjnego uzdrowiska, a nawet zażywają morskich kąpieli w maszynie kąpielowej. Jak zwykle u Austen, głównym problemem jest znalezienie właściwego kandydata na męża. Charlotta jest dziewczyną rozsądną i bystrą obserwatorką, ale mimo to zakocha się w mężczyźnie, którego intencji nie będzie do końca pewna.
Akcja powieści toczy się w tym samym mniej wiecej czasie, co "Wichrowych Wzgórz", ale jej nastrój jest zgoła odmienny. Nie ma tu wiekich, zgubnych namiętności ani mrocznych charakterów. Baronet pozujący na bohatera romantycznych poematów, które nieustannie cytuje nie ma w sobie nic z demonicznego Heathcliffa - to figura raczej śmieszna niż złowroga, potraktowana, jak większość postaci, z właściwą pisarce ironią.
Bardzo lubię książki Jane Austen, ich nieśpieszny rytm, świetnie podpatrzone i opisane z humorem ludzkie charaktery. Po przeczytaniu sześciu powieści, które zdążyła ukończyć pozostały mi tylko te niedokończone. Chociaż "Sanditon" nie jest w 100% jej dziełem i chwilami pobrzmiewa w nim jakiś obcy ton, czytało mi się całkiem przyjemnie.

7.07.2008

Emily Brontë: "Wichrowe Wzgórza"


Ostatnio tak mi się porobiło, że przeczytanych książek wciąż przybywa, ale nie przekłada się to na liczbę postów na blogu. Trochę brakuje mi czasu z racji innych zajęć, ale przede wszystkim chęci i, że się tak wyrażę, weny. Po prostu nie potrafię ubrać w słowa moich wrażeń z lektury, zwłaszcza, gdy chodzi o dzieło tak wieloznaczne jak "Wichrowe Wzgórza". Kiedy przed laty pierwszy raz czytałam tę powieść wiele treści umknęło mej uwadze, a teraz, po powtórnej lekturze też nie czuję się dużo mądrzejsza.
Na pozór jest to prosta historia o miłości i nienawiści popychającej do okrutnej zemsty. Miłości silniejszej od śmierci i nienawiści tak potężnej, że każe się mścić na dzieciach za krzywdy doznane od ich rodziców. Ale tę książkę można interpretować na rozmaite sposoby, odnajdywać w niej treści psychologiczne, społeczne, moralne, metafizyczne. I mimo to nie rozszyfrować jej do końca. Mam wrażenie, że w "Wichrowych Wzgórzach" istnieje jakaś warstwa, która podobnie jak w przypadku baśni i mitów, odwołuje się do podświadomości: raczej się ją wyczuwa niż rozumie. Te ukryte znaczenia trudno jest zanalizować i wyartykułować. Ja w każdym razie nie czuję się na siłach.
Jedyna powieść Emily Brontë zdumiewa siłą wyrazu, niezwykłością wizji łączącej realizm z romantyzmem i mistycyzmem, dojrzałością literacką. Stała się inspiracją dla wielu artystów do stworzenia dzieł z różnych dziedzin sztuki. "Wichrowe Wzgórza" wielokrotnie filmowano, ale żadna ekranizacja nie oddaje w pełni bogactwa tej prozy, niuansów psychologicznych i niesamowitego nastroju. To po prostu trzeba przeczytać.