31.03.2015

"Opowiadania pisarzy radzieckich"

Wygrzebałam tę książkę z domowych zakamarków, wcześniej jej nie czytałam. Wydana w 1967 roku w serii "Biblioteka Szkolna", na okładce stempel: "Nagroda loteryjna". Jest to zbiór 13 opowiadań trzynastu autorów:  Czingiza Ajtmatowa, Sergieja Antonowa, Muchtara Auezowa, Borysa Czełyszewa, Gleba Goryszyna, Jurija Kazakowa, Aleksieja Kirnosowa, Anatolija Kuzniecowa, Jurija Nagibina, Juliana Siemionowa, Siergieja Sławicza, Anatolija Tkaczenki i Ludmiły Uwarowej.
Chociaż nie są to już czarno-białe produkcyjniaki z okresu "błędów i wypaczeń", jak we wstępie podkreśla Andrzej Drawicz, to większość nie pozostawia wątpliwości co do miejsca i czasu ich powstania. Bohaterowie podejmują tytaniczne wysiłki przy wyrębie tajgi lub oraniu stepu, konwersują o ideach i pryncypiach, a tonacja popada w patos, to znów czułostkowość. Ale jest kilka opowiadań niezłych, a napisany z chłodnym realizmem "Szary Basior" Auezowa ma w sobie uniwersalność i głębszy sens.

28.03.2015

Håkan Nesser - "Sprawa Münstera"

Czterech przyjaciół w starszym wieku świętuje wspólną wygraną w lotto, po czym jeden z nich zostaje zadźgany nożem we własnym domu.Tej samej nocy znika drugi uczestnik libacji, a kilka dni później sąsiadka zamordowanego emeryta przepada bez wieści. Czy te zdarzenia jakoś się ze sobą łączą?
To szósta powieść Håkana Nessera z cyklu o Van Vetterenie, ale tym razem to nie on poprowadzi śledztwo. Komisarz przebywa na urlopie, z którego nie ma chęci wracać, więc musi go zastąpić kolega. Stąd tytuł książki: "Sprawa Münstera". Van Veeteren pojawi się, by pomóc w dochodzeniu, gdy mniej doświadczonym policjantom zabraknie inwencji.
Niezła powieść, ale Nesser pisywał lepsze, poza tym trochę mniej już nużą wszechobecne w jego kryminałach patologie rodzinne.

24.03.2015

Michael Korda - "Queenie"

Przed laty oglądałam w telewizji serial nakręcony na podstawie tej książki, z którego niewiele pamiętam. Teraz przypadkiem się na nią natknęłam i przeczytałam.
Jest to historia dziewczyny z mieszanej, anglo-hinduskiej rodziny, która swoją urodą podbiła Hollywood. Brzmi jak bajka o Kopciuszku, ale wydarzyła się naprawdę, bo to powieść z kluczem. Napisał ją bratanek reżysera, który pierwowzór Queenie Kelley poślubił i uczynił gwiazdą. Michael Korda nieco zmienił jej biografię mieszając z faktami z życia innych osób i fikcją literacką.
Bohaterka pragnie uciec od przeszłości, ale ta ją raz po raz dogania. Fabuła obfituje w dramatyczne wydarzenia, intrygi, skandale i nagłe zgony. A przy tym daje pewne pojęcie o stosunkach społecznych i narodowościowych w kolonialnych Indiach, jak również o funkcjonowaniu hollywoodzkiej fabryki snów.  "Queenie" to nie jest wielka literatura, ale dobre, wciągające czytadło.

17.03.2015

Monika Luft - "System argentyński"

Reżyser spotów reklamowych, Tymon Berg, otrzymuje propozycję nakręcenia filmu dla Zbigniewa Nadolnego, jednego z najbogatszych Polaków. Ma się z nim spotkać w Nicei, aby omówić scenariusz i zebrać materiały. W samolocie poznaje Ukrainkę Ołenę, z którą umawia się na spotkanie. Ale dziewczyna niespodziewanie znika, jakby się zapadła pod ziemię. Wkrótce też Tymon dowiaduje się, że jego zleceniodawca został zatrzymany przez ABW.
"System argentyński" opowiada o powiązaniach  świata biznesu z mediami, polityką i służbami specjalnymi. W postaci Nadolnego nietrudno się dopatrzeć podobieństwa do pewnego lobbysty grywającego w polo, o którym było głośno w poprzedniej dekadzie. Dochodzi do tego wątek handlu kobietami zmuszanymi do prostytucji. Sporo, jak na dość cienką książkę. Przyznam, że nie spodziewałam się niczego dobrego po tej powieści. Napisała ją była prezenterka telewizyjna, a to nie najlepsza rekomendacja - teraz co drugi celebryta chwyta za pióro. Okazało się, że byłam uprzedzona: Monika Luft pisze nie gorzej od wielu poczytnych autorów kryminałów (a od kilku lepiej).

15.03.2015

Mons Kallentoft - "Duchy wiatru"

 "Duchy wiatru" to już siódma powieść o komisarz Malin Fors z policji w Linköping.
Pewnego ranka jej córka Tove, która zatrudniła się na lato jako opiekunka w domu starców, znajduje zwłoki jednego z pensjonariuszy. Wygląda na to, że mężczyzna powiesił się na kablu od dzwonka przyzywającego pielęgniarkę. Ale dziewczyna i wszyscy, którzy go znali twierdzą, że nie mógł popełnić samobójstwa. Sekcja zwłok potwierdza, że został zamordowany. Komu mogło zależeć na śmierci starego człowieka? Dzieciom liczącym na spadek? A może właścicielom firmy zarządzającej placówkami opiekuńczymi, którą oskarżał o zaniedbania w listach do gazet?
"Nie zawracajcie sobie głowy Stiegiem Larssonem, Kallentoft jest lepszy" - to zdanie szwedzkiego krytyka pojawia się na okładkach książek Monsa Kallentofta.  Ja go nie podzielam. Drażni mnie jego maniera pisarska: monologi ofiar zza grobu, pseudopoetyckie wstawki, dziwaczne metafory. Wychwalana przez kolegów Malin Fors mnie nie zachwyca, a i nikt inny z jej ekipy nie wzbudza szczególnej sympatii. Sama nie wiem, dlaczego mimo wszystko czytam kolejne powieści Kallentofta, co mnie w nich pociąga. Może wolę książki, które irytują niż takie, które nie budzą żadnych emocji...

11.03.2015

Alan Alexander Milne - "Kubuś Puchatek" i "Chatka Puchatka"


Te książeczki to absolutna klasyka literatury dziecięcej, więc nie będę się o nich rozpisywać. Alan Alexander Milne napisał je dla swojego synka głównym bohaterem czyniąc jego pluszowego misia.  Sięgnęłam po "Kubusia Puchatka" dla relaksu, żeby odsapnąć od dorosłych lektur i problemów, po czym z rozpędu przeczytałam "Chatkę Puchatka". Zdecydowanie polecam, bez względu na wiek czytelnika. Oczywiście w przekładzie Ireny Tuwim, najlepiej z oryginalnymi ilustracjami Ernesta H. Sheparda.

9.03.2015

Krzysztof Varga - "Trociny"

Nie czytałam wcześniej nic Krzysztofa Vargi. Po jego książkę sięgnęłam zachęcona wywiadem, którego udzielił  Dorocie Wodeckiej w "Polonezie na polu minowym". I notką na okładce, że ta powieść to pamflet na współczesność. Rzeczywiście, można ją tak określić. Narrator - pracownik korporacji w średnim wieku - przejeżdża się równo po całej naszej rzeczywistości. Niemal wszystko budzi w nim odrazę i pogardę: warszawka i prowincja, pociągi Intercity i kultura masowa. Nie oszczędza  współpracowników, byłej żony ani swoich rodziców - wszystkich ich ma za kretynów. I w wielu wypadkach nie mogłam odmówić mu racji.
"Trociny" skojarzyły mi się z filmami Marka Koterskiego, z tym, że Adaś Miauczyński był bardziej histeryczny, zaś Piotr Augustyn to zgorzkniały introwertyk. I ogólnie, mniej tu do śmiechu, refleksje są raczej niewesołe, chociaż komizmu też nie brakuje. Natomiast akcji jest na lekarstwo - cała powieść to monolog wewnętrzny bohatera.

6.03.2015

Gerald Durrell - "Zapiski ze zwierzyńca"

W ubiegłym roku przeczytałam z pół tuzina książek Geralda Durrella, a teraz znalazłam jeszcze jedną.
Autor od wczesnego dzieciństwa pasjonował się zoologią i dokładnie wiedział, co chce robić w dorosłym życiu: najpierw dostarczać dzikie zwierzęta do ogrodów zoologicznych, a za zarobione pieniądze założyć własne zoo. Pozostał wierny tym marzeniom i udało mu się je spełnić. Zbudował park zoologiczny na wyspie Jersey, który stał się azylem dla zagrożonych gatunków i założył fundację dla ich ochrony.
Wcześniej jednak musiał nabrać doświadczenia w obchodzeniu się z dzikimi zwierzętami. W tym celu tuż po II wojnie światowej zatrudnił się w ogrodzie zoologicznym w Whipsnade. W "Zapiskach ze zwierzyńca" wspomina  ten okres swego życia. Książkę, jak wszystkie jego autorstwa, przeczytałam z przyjemnością. Durrell z właściwym sobie poczuciem humoru i darem obserwacji sportretował swoich podopiecznych i współpracowników.
PS. Nie rozumiem, skąd pomysł okładki - akurat o słoniach w książce mowy nie ma.

5.03.2015

Miranda Glover - "Arcydzieło"

Skandalizująca malarka i performerka Esther Glass wpada na pomysł, aby wystawić samą siebie na aukcji w Sotheby's. Brzmi szokująco i perwersyjnie? Ale bez obaw: nie chodzi o handel żywym towarem i niewolnictwo. Esther nie tyle się sprzedaje, co wypożycza na tydzień. Każdego dnia będzie się wcielać w jedną z siedmiu kobiet namalowanych przez wielkich mistrzów, a nabywca otrzyma nagrany i zmontowany efekt tych działań. Autorka ustami swojej bohaterki usiłuje przekonać czytelnika o doniosłości artystycznej tego projektu i jego funkcji terapeutycznej. Esther wczuwając się w portretowane kobiety dokonuje jakoby wglądu w siebie i poznaje własną wartość. Dla mnie w tym odgrywaniu ról jest tyle artyzmu, co w przedszkolnym przedstawieniu, ale bez jego świeżości i autentyzmu, za to z kosztownymi rekwizytami.
Po przeczytaniu informacji na okładce miałam nadzieję, że jeśli nawet fabuła i styl nie okażą się porywające, to przynajmniej dowiem się czegoś o tych siedmiu obrazach i modelkach, które do nich pozowały. Miranda Glover  specjalizuje się bowiem w historii sztuki i designu i podobno pisuje książki z tej dziedziny. Ale zamiast wnikliwej analizy dzieł i ciekawych informacji o sportretowanych postaciach dostałam garść plotek i banalnych uwag. Cóż,  "Arcydzieło" nie jest arcydziełem, tylko czytadłem, na domiar złego pretensjonalnym. A w każdym razie pretensjonalna jest jego bohaterka i uprawiana przez nią sztuka.  

1.03.2015

Dariusz Kędziora - "Sławni pacjenci w gastroenterologii"

"Sławni pacjenci w gastroenterologii"  - ten tytuł mnie zafrapował, więc przeczytałam. Dariusz Kędziora  przedstawia 17 wybitnych postaci cierpiących na schorzenia układu pokarmowego, które w większości przypadków były przyczyną ich śmierci. Każdy rozdział opowiada historię życia i choroby jednego sławnego pacjenta. Są to m.in. Aleksander Wielki, JFK, Audrey Hepburn, Beethoven, Jan XXIII, Steve Jobs.
Książkę wydano w twardej oprawie, z ilustracjami i bibliografią. Przy tej staranności niemiłym zgrzytem jest niechlujna korekta (a raczej jej brak) - mnóstwo literówek i błędów.