4.12.2006

Joanna Chmielewska: "Autobiografia. Stare próchno"


To już szósty (!) tom autobiografii Chmielewskiej, zdaniem niektórych czytelników, jej najlepszej książki. Nie czytałam poprzednich części, ale ta jest zdecydowanie kiepska. Autorka twierdzi, że napisała ją, aby hurtem odpowiedzieć na wszystkie pytania dziennikarzy i czytelników, i tym sposobem uniknąć powtarzających się indagacji. Ale trudno mi uwierzyć, żeby nawet najzagorzalsi wielbiciele jej twórczości byli aż tak dociekliwi i domagali się szczegółowych relacji z każdego jej kroku. Chmielewska opisuje z detalami wszystkie swoje poczynania, najbłahsze epizody z życia codziennego. Co gorsze, robi to chaotycznie, rozwlekle, plącze się w dygresjach, wraca do przerwanych wątków, znów się gubi i tak dalej ... przez 270 stron. Istny strumień (nie)świadomości. Podejrzewam, że gdyby chodziło o debiutanta lub mniej poczytnego autora, każde wydawnictwo odrzuciłoby podobny tekst. Stanowczo przydałyby się redakcyjne poprawki.

Brak komentarzy: