2.12.2006

Dan Brown: "Kod Leonarda da Vinci"


Światowy bestseller, szeroko komentowany i budzący mnóstwo kontrowersji, podobnie jak nakręcony na jego podstawie film. Nie będę się rozpisywać, o czym jest ta powieść, bo z pewnością wszyscy to wiedzą, nawet jeśli jej nie czytali ani nie oglądali filmu. Słyszała o nim nawet moja ciotka dewotka (w radiu Maryja, oczywiście) i przestrzegała mnie przed wyprawą do kina na ten bluźnierczy obraz. Reakcje Kościoła, Opus Dei i innych organizacji katolickich przysporzyły autorowi dodatkowej reklamy, a co za tym idzie, pieniędzy. Krótko mówiąc - arcydzieło marketingu. Ale nie literatury, niestety. Czyta się to nieźle, akcja wciąga, ale bohaterom brak wyrazistej osobowości, dialogi są chwilami drętwe, a niektóre kwestie powtarzane do znudzenia. Pominę teorie Browna (czy raczej przez niego przytaczane) o Chrystusie, Marii Magdalenie i Świętym Graalu, ale zastanawia mnie inna rzecz. Otóż rytuały seksualne w religiach pogańskich wiązały się, wedle mojej wiedzy, z kultem płodności, przekazywaniem życia. Jaki zatem sens ma ceremonialna kopulacja pary staruszków (poza zbulwersowaniem bohaterki i ew. czytelników)? No, i jeszcze daje się zauważyć ten amerykański snobizm podszyty kompleksem niższości na arystokrację i rody królewskie. Podsumowując: niezła literatura popularna, ale przereklamowana.

5 komentarzy:

Bruixa pisze...

Naprawdę podobała Ci się "Samotność..."? Myślałam, że to rzecz raczej w damskim guście. Co do "Leonarda" - filmu nie widziałam, ale ponoć słabszy od powieści, mimo zaangażowanych gwiazd i środków.
Ja również pozdrawiam.

Kebab pisze...

Dzieki za odwiedziny na blogu! I cieszę się, że znalazł się kolejny mól książkowy poza mną! :) Zobaczyłem w Twoich postach "Kod..." i tu piszę komentarz, gdyż tę książkę czytałem. Filmu nie widziałem, a książka straaaasznie chaotyczna! :) Pozdrawiam!

Bruixa pisze...

Miło mi poznać przedstawiciela ginącego gatunku - sądząc ze statystyk, należymy do mniejszości. Pozdrowienia!

Anonimowy pisze...

Moim zdaniem ksiazka byla swietna, wlasnie skonczylam ja czytac. Nie powiedzialabym, ze jest przereklamowana. Owszem, czasem dialogi sa czasem zbyt, jak to ujales, dretwe, ale ksiazka sama w sobie jest interesujaca. Filmu jeszcze nie ogladal, ale ksiazka jest wciagajaca. Moze sie nie znam, ale mi sie podobala. Pozdrawiam serdecznie :D

Bruixa pisze...

Zgadzam się, że książka wciąga, ale czytałam sporo lepszych (moim zdaniem), a znacznie mniej promowanych. Ta wywołała wiele szumu z racji kontrowersyjnych teorii w niej zawartych, a nie wybitnych walorów literackich - to miałam na myśli pisząc, że jest przereklamowana.
Pozdrawiam!