10.01.2007

Henning Mankell: "Psy z Rygi"


Anonimowy informator powiadamia policję o dryfującym na morzu pontonie ratukowym ze zwłokami dwóch mężczyzn. Następnego dnia ponton osiada na plaży w pobliżu Ystadu i okazuje się, że denaci nie są rozbitkami lecz ofiarami morderstwa. W toku dochodzenia ustalono, że pochodzili z Łotwy, toteż śledztwo w Szwecji zostaje umorzone, a sprawę przejmuje policja łotewska. Wydaje się, że komisarz Wallander nie ma tu już nic do roboty, ale dalsze wypadki pokażą, że się pomylił.
To już szósta powieść Mankella o Kurcie Wallanderze wydana w Polsce przez W.A.B. w "Mrocznej Serii" (poprzednie tytuły: "Fałszywy trop", "Morderca bez twarzy", "Piąta kobieta", "Biała lwica", "O krok"). Niestety, wydawnictwo nie przestrzega kolejności chronologicznej - w rzeczywistości jest to druga część cyklu i opowiada o wydarzeniach 1991 roku, kiedy ważyły się losy byłych republik radzieckich. Ta książka różni się od poprzednich (czy raczej wcześniej wydanych) powieści Mankella: zaczyna się jak kryminał, ale później przeistacza się w szpiegowski dreszczowiec, przypominający dzieła Johna Le Carre. Dosyć to zaskakujące - Wallander w niczym nie przypomina bohaterów kina akcji. Nie jest supermanem ani geniuszem, tylko zwyczajnym facetem w średnim wieku. To uczciwy, solidny gliniarz, chronicznie przemęczony i niedospany. Fatalnie się odżywia i walczy z nadwagą, czasem nadużywa alkoholu i popełnia czyny, których potem żałuje. Poza tym ma problemy z byłą żoną, dorastającą córką, starym ojcem, przyjaciółką. Postać Kurta Wallandera jest jednym z największych atutów powieści Mankella, a jego osobiste perypetie są nie mniej ciekawe od zagadek kryminalnych, które rozwiązuje. "Psy z Rygi", mimo pewnych nieprawdopodobieństw, świetnie się czyta i trudno się od nich oderwać.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Czytałam tą książkę i uwielbiam Mankella:)