2.12.2008

To już dwa lata...

... odkąd dołączyłam do blogosfery. 2 grudnia 2006 r. napisałam pierwszego posta o "Kodzie Leonarda da Vinci" i odtąd pisuję o książkach, które przeczytałam, z mniejszą lub większą częstotliwością. Ta nieregularność bierze się z różnych przyczyn, najczęściej z braku czasu lub chęci. Kilkakrotnie dopadał mnie kryzys w postaci całkowitej niemocy twórczej (a raczej tfurczej), awersji do pisania i poczucia bezsensu tego przedsięwzięcia. Nie miała baba kłopotu, to se bloga założyła... No, bo skoro już zaczęłam się w to bawić, to wypadałoby kontynuować. I powstaje pewnego rodzaju zobowiązanie, wobec osób, które tu zaglądają i wobec samej siebie. Czuję się winna, kiedy zaniedbuję "swoje obowiązki", lista przeczytanych książek się wydłuża, a postów nie przybywa, bo okienko edycji bloggera straszy i przyprawia o paraliż umysłowy. I po co mi to było?
Zaczęłam marudzić niestosownie do rocznicowej okazji, a przecież wypada uznać za sukces, że wykazałam jaką taką wytrwałość i blog do dziś przetrwał. Dzięki niemu poznałam innych moli książkowych, dorobiłam się grona czytelników i komentatorów. Nie jest to grupa pokaźna, ale nie o liczby tu chodzi, lecz o nawiązanie dialogu, poczucie, że nie pisze się w próżnię. Wdzięczna jestem za wszystkie komentarze, motywują mnie do dalszej pisaniny.
Zamierzałam zrobić podsumowanie tego, co przez ten czas przeczytałam i o czym pisałam, ale dziś już sobie daruję. Odłożę ten bilans na koniec roku. Albo do następnej rocznicy ;)

16 komentarzy:

:* pisze...

Nie jestem tutaj od początku, ani nie czytałem wszystkiego co zrecenzowałaś - więc nie mam za bardzo pola do dyskusji. Ale uważam, że zrobiłaś kawał świetnej roboty tworząc bloga. I naprawdę udało Ci się stworzyć coś fajnego i miłego dla oka :). Moje gratulacje i cóż... 100 lat w prowadzeniu bloga życzę ;).

Anonimowy pisze...

Bruixo GRATULUJĘ 2 latek!:)) To już spory bagaż doświadczeń blogowych, a niemoc każdego co jakiś czas dopada, rzecz normalna:) Pozdrawiam cieplo!

Anonimowy pisze...

no to gratulacje;) Pisz dalej!

Karolina.ja pisze...

Gratuluję! :)

Bruixa pisze...

Szani, foxinaa, chiaro, Karolino: Dziękuję :)

:* pisze...

Ja jestem zdolny ;).
"...ani nie czytałem wszystkiego co zrecenzowałaś - więc nie mam za bardzo pola do dyskusji."
Książek, których recenzje napisałaś ;).
Co do podziękowań - i sądzę, że reszta czytelników się ze mną zgodzi - podziękuj sobie :). To Ty tu odwalasz kawał roboty, a my mamy jeszcze przyjemność z czytania ;).

kimura pisze...

Gratulacje!!I oby tak dalej.

Bruixa pisze...

Witaj, kimura i dzięki :)

Szani, zrozumiałam za pierwszym razem, co chciałeś powiedzieć ;)
Cieszy mnie, że czytanie moich postów sprawia Ci przyjemność. BTW, ciekawa jestem, jakich jeszcze pisarzy lubisz poza Lovecraftem.

:* pisze...

A, to tym bardziej jestem zdolny ;).
Cóż, niewiele tego będzie i jak to mówią znawcy - pojedzie komerchą ;).
Stephen King, jako mój numer jeden, Dante, Markiz de Sade, Matthew Pearl, Cody McFadden, David Gemmell, Nietzsche, Anne Rice, Terry Goodkind, Stanisław Lem. Ci mniej lubiani, których zapamiętałem to Milan Kundera, Coelho (jedną jego książkę miałem w dłoni i nie skończyłem czytać, nie dałem rady ;)), hmm... jakieś pojedyncze książki Masteron'a, Stewart'a Sean'a, Gerritsen Tess... tyle.

Bruixa pisze...

Nie miałam w ręku żadnej książki ok. 2/3 z wymienionych przez Ciebie pisarzy. Lem - zdecyowanie tak! King - dosyć lubię, jedne książki bardziej, inne mniej mi się podobały. De Sade - czytałam tylko "Zbrodnie miłości", nie ciągnie mnie do niego; Coelho - po "Alchemiku" nie mam chęci na więcej.

:* pisze...

Lema ubóstwiam Cyberiadę ;).
King - łykam wszystko. A zwłaszcza Mroczną Wieżę. Pewnie przez to, że przeczytałem owy cykl jako pierwsze książki Kinga.
Sade - 120 dni Sodomy i Julietta to moje ulubione. Fascynuje mnie jego styl. Zawsze był dla mnie mistrzem chłodnego tekstu. "Wypranego" z emocji.
Przygodę z Coelho skończyłem na... chyba 23 stronie książki o tytule (znowu chyba) "11 minut".

Anonimowy pisze...

Gratulacje rocznicy a przede wszystkim wytrwalosci!
Pozdrowionka... i do kolejnego wpisu!

Bruixa pisze...

Szani: jak dla mnie de Sade to nadmiar hardcore'u.

Monie: Wielkie dzięki :)

:* pisze...

Tylko, że owy hardcore jest jak sekcja zwłok ;).

Anonimowy pisze...

Gratuluję Bruixo! :) Zaglądam na Twojego bloga, z mniejszą lub większą częstotliwością, ale zawsze z wielką przyjemnością. I zawsze jeśli akurat napisałaś o czymś, co przynajmniej trochę znam, staram się coś od siebie dodać.

Jeszcze raz gratuluję i życzę dalszej wytrwałości w recenzowaniu kolejnych ciekawych książek. Na pewno będę zaglądał tu nadal.

Pozdrawiam

Bruixa pisze...

Dzięki, Uczniu, za miłe słowa!
Trochę szkoda, że się rozmijamy z lekturami, bo lubię z tobą wymieniać uwagi o książkach :)