15.03.2008

Georges Simenon: "Sprawa Saint-Fiacre"

W Święto Zmarłych podczas pierwszej mszy w kościele w Saint-Fiacre zostanie popełniona zbrodnia. Anonim tej treści, skierowany do policji w Moulins, trafia w ręce Maigreta. Komisarza uderza nazwa wioski, w której spędził dzieciństwo - jego ojciec był zarządcą majątku hrabiego de Saint-Fiacre. Przybywa po latach w rodzinne strony i bacznie przypatruje się nielicznym uczestnikom porannego nabożeństwa. Nie dostrzega nic podejrzanego, a jednak po skończonej mszy w kościele pozostają zwłoki... Nic nie wskazuje, że popełniono morderstwo. Ale jeśli śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych, bez niczyjego udziału, to jakim cudem ktoś ją przewidział na kilka tygodni wcześniej?
"Sprawa Saint-Fiacre" to solidny kryminał, jak przystało na Simenona. Spośród innych wyróżnia się tym, że choć Maigret prowadzi śledztwo, to nie jemu przypada główna rola w kulminacyjnej scenie zdemaskowania zbrodniarza. A złoczyńca, mimo że dopuścił się odrażającego czynu, nie podlega sankcji prawnej, jedynie osądowi moralnemu. Poza tym w powieści odnajdujemy typowe cechy stylu Simenona, jak choćby zwięzłość. Ten pisarz potrafi w kilku zdaniach scharakteryzować postaci, wydobywając ich najistotniejsze rysy. Nie wdaje się w przydługie "opisy przyrody", a mimo to wiejski pejzaż z zamkiem, kościołem, oberżą stają jak żywe przed oczami.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

tego tytułu akurat nie czytałam ale opisałaś interesująco aż chciałoby się po nią sięgnąć.

Pozdrawiam:)))

Zresztą Simenon to Simenon:))

Bruixa pisze...

Nie chciałam za dużo ujawniać, bo ta książeczka jest dosyć zaskakująca. Trochę inna od znanych mi Maigretów, choć znać styl Simenona. Podobała mi się, polecam :)