Młodej konserwatorce dzieł sztuki powierzono zadanie odrestaurowania obrazu flamandzkiego mistrza z XV wieku, przedstawiającego dwóch mężczyzn grających w szachy oraz kobietę. Podczas pracy Julia odkrywa ukryty pod warstwą farby napis po łacinie, który można przetłumaczyć na dwa sposoby: "Kto zabił rycerza" lub "Kto zbił skoczka". Zaintrygowana, informuje o swoim odkryciu kilkoro przyjaciół. Zwraca się też do swego byłego kochanka - historyka sztuki z prośbą o informacje na temat malarza i sportretowanych przez niego osób. Kluczem do zagadki okazuje się układ figur na namalowanej szachownicy. Wciągnięty do współpracy wybitny szachista rekonstruuje ostatnie posunięcia w grze z obrazu i odkrywa tajemnicę zbrodni popełnionej przed wiekami. Ale wówczas zaczynają ginąć osoby z otoczenia Julii powiązane ze sprawą flamandzkiego malowidła. Tajemniczy morderca podejmuje niedokończoną partię sprzed 500 lat i zbija kolejne figury.
Pérez-Reverte po raz kolejny dowodzi swojej pomysłowości i erudycji. "Szachownica flamandzka" to powieść detektywistyczna, w której dochodzenie prowadzone jest na kilku płaszczyznach; to jak rozwiązywanie łamigłówki wymagające dobrej znajomości sztuki, szachów i psychologii. Ale tym razem autor chyba przekombinował. Fabuła jest nazbyt wymyślna i skomplikowana, za to bohaterowie nie dość przekonujący, aby uwiarygodnić tę historię. Zainteresowały mnie dzieje obrazu i postaci na nim przedstawionych, ale jakoś nie potrafiłam się przejąć niebezpieczeństwem grożącym Julii i jej przyjaciołom.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarzy:
ale czyta się nieźle, tylko pod koniec, już trochę napięcie siada
Tak, najbardziej wciągnęło mnie na początku, a z czasem zainteresowanie osłabło.
o, a mnie się chyba nawet podobało (daaawno temu czytałam)...
Chiaro, nie uważam, że powieść jest zła, ale spodziewałam się, że będzie lepsza.
Czytałam ja dawno temu może w 2003r? i pamiętam że ta powieść bardzo mi się podobała.
Bardzo cenie wiekszosc powiesci Arturo Perez - Reverte. "Szachownice flamandzka" czytalam kilka lat temu. Podobala mi sie.
Czytałam dawno temu,podobała mi się.
A mnie bardziej przypadł do gustu "Fechtmistrz". Ale historia obrazu mnie zainteresowała, bardziej niż współczesne perypetie.
Ja zaczęłam przygodę z Perez-Revertem od "Terytorium Komanczów", które mnie zachwyciło. "Szachownica" i "Fechmistrz" były interesujące, "Klub Dumasa" nieco nawymyślany, a "Cmentarzysko..." i "Królowa" zupełnie nie do przebrnięcia.
Ja przez "Królową południa" przebrnęłam, nawet dobrze mi się czytało, choć ma i słabe punkty.
Ta książka była jedyną pozycją którą czytałam Perez-Revertea. Jakiś czas temu, chyba w wakacje wypożyczyłam ją razem z całą kupą innych na czas wolny. I podobała mi się. Ciekawy pomysł i wykonanie.
"Szachownica..." ktora czytalam dawno, podobala mi sie szczegolnie z powodu opisywanej techniki malarskiej. Jest to ksiazka znacznie lepsza niz "Ostatnia bitwa Templariusza", ktora choc mowi o wewnetrznych zmaganiach i zyciowych wyborach to jednak jest plytka i bardziej romansowa.
Pozdrawiam,
Monika
Prześlij komentarz