27.03.2007

John le Carre: "Pieśń misji"


Bohater najnowszej powieści Johna le Carre, Bruno Salvador, ma brytyjskie obywatelstwo, ale urodził sie w Kongu. Jest poliglotą i tłumaczem z języków afrykańskich. Ten naiwny idealista współpracuje z tajnymi służbami w przekonaniu, że służy krajowi pomagając zapobiec atakom terrorystycznym. Podejmuje się uczestnictwa w misji, której szczegółów mu nie ujawniono. Kiedy pozna jej prawdziwy sens i cel, i będzie się starał udaremnić spisek, popadnie w poważne kłopoty.
Le Carre jest mistrzem powieści szpiegowskiej, który wyniósł ten gatunek na wyżyny literackie. Sensacyjną fabułę i wartką akcję wzbogacił o złożone psychologicznie portrety bohaterów, wyraziste tło społeczne, refleksję moralną. W jego twórczości stale obecny jest konflikt pomiędzy jednostką a organizacją, która bezlitośnie manipuluje ludźmi, wykorzystuje ich do własnych celów i niszczy każdego, kto stanie jej na drodze. O ile w czasach zimnej wojny sprzeczne z etyką metody działania wywiadu można było usprawiedliwiać dobrem kraju, o tyle obecnie interes narodowy okazuje się przykrywką dla ciemnych interesów garstki możnych tego świata. Oni pozostają nietykalni, a obrywa się płotkom i Bogu ducha winnym obywatelom przypadkowo zaplątanym w wielką politykę. Tak jak Bruno.
Wizja współczesnego świata w ujęciu Johna le Carre jest bardzo pesymistyczna i nie ma się co spodziewać happy endu w jego powieściach. Okropnościom nieustanych wojen w Kongu, pazerności międzynarodowych koncernów, cynizmowi i zakłamaniu polityków autor przeciwstawia elementarne ludzkie wartości: godność, uczciwość, lojalność, przyjaźń, solidarność. A przede wszystkim miłość, bo "Pieśń misji", podobnie jak "Wierny ogrodnik" i wiele wcześniejszych dzieł le Carre, jest też powieścią o miłości, która odmienia bohaterów i nadaje nowy sens ich życiu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Właśnie zacząłem czytać "Pieśń misji", nieźle się zapowiada... Czytałem wcześniej tylko jego książki z lat zimnej wojny - widać, że znacznie rozwinął swój warsztat. Świetnie się to czyta. Pozdrawiam :)

Bruixa pisze...

Witam!
Miło, że wreszcie znalazła się osoba, która czytuje Johna Le Carre, bo już się czułam osamotniona ;).
Jestem jego zagorzałą wielbicielką i przeczytałam wszystko, co napisał oprócz "Małej doboszki", na którą nie mogę nigdzie natrafić.
Pozdrawiam serdecznie :)