Długo przyszło czekać na czwartą, ostanią część rozpoczętej w 1999 roku sagi o zbóju Twardokęsku. W międzyczasie Anna Brzezińska zaangażowała się w inne przedsięwzięcia i obawiałam się, że straciła zapał do kontynuowania opowieści o krainach Wewnętrznego Morza. Zdarzyło mi się parę razy czytać cykle powieściowe, które dobrze się zaczynały, aby później rozczarować czytelnika byle jakim, skleconym na prędce zakończeniem. Na szczęście "Letni deszcz. Sztylet" mnie nie zawiódł - autorka konsekwentnie doprowadziła historię do końca, nie pozostawiając luźnych nitek.
W poprzedniej części z bohaterami rozstaliśmy się w nader dramatycznych okolicznościach, gdy w przededniu wojny główni protagoniści zostali wyłączeni z gry. Teraz kolejno powracają na scenę. Autorka wprowadza też nowe postacie i niektóre z nich odegrają istotną rolę w nadchodzących wydarzeniach. Inne pojawiają się w epizodach, ale często narracja prowadzona jest właśnie z ich punktu widzenia. I nawet ci najmniej znaczący żyją własnym życiem, mają swoją historię i wyraźnie zarysowany charakter.
Brzezińska stworzyła pełną rozmachu epicką powieść, umiejętnie przeplatając wątki i nie tracąc z oczu szczegółów, dzięki którym ta historia ożywa, a fantastyczne krainy i wymyślone postaci wydają się rzeczywiste. I choć na ogół przesądziła o dalszych losach bohaterów, pewne kwestie pozostawiła niedopowiedziane. Zakończenie jest otwarte i czytelnik ma nad czym pogłówkować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz