11.06.2008
Sue Townsend: "Adrian Mole i broń masowego rażenia"
Moja znajomość z Adrianem Molem zaczęła się dawno temu od arcyzabawnego serialu brytyjskiego emitowanego w TVP. Nieco później przeczytałam "Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i 3/4" i kolejne książki Sue Townsend: "Bolesne dojrzewanie Adriana Mole'a", "Szczere wyznania Adriana Alberta Mole'a, Margaret Hildy Roberts i Susan Lilian Townsend" oraz "Adrian Mole. Czas Cappuccino". Gdzieś mi umknął "Adrian Mole. Na manowcach" (zdaje się, że polscy wydawcy coś pokręcili z kolejnością tomów i ich tytułami) i po latach dotarłam do części VI pt. "Adrian Mole i broń masowego rażenia".
Choć bohater przekroczył już trzydziestkę i dorobił się dwójki dzieci, wciąż jeszcze nie dojrzał. Jest tym samym nieudacznikiem oderwanym od rzeczywistości, który wszelkie niepowodzenia życiowe przyjmuje z iście angielską flegmą. Nic nie jest w stanie zburzyć jego wysokiego mniemania o sobie. Nadal roi o karierze literackiej i wbrew oczywistości uważa się za intelektualistę wyrastającego ponad otoczenie. A życie nie szczędzi mu problemów. Adrian przeprowadza się do mieszkania, na które go nie stać i wyposaża je na kredyt w bajeranckie meble i luksusowe gadżety. W efekcie zadłuża się na kwotę astronomiczną w stosunku do swoich mizernych zarobków. Pochopnie zawiera bliższą znajomość z pewną koszmarną panienką, po czym nie potrafi się od niej uwolnić. Dziewczyna i jej równie okropni rodzice robią wszystko, aby go zaciągnąć na ślubny kobierzec, a Mole coraz bardziej wikła się w zastawioną przez nich pułapkę. Z kolei rodzicom Adriana na stare lata zachciało się zmian, co przywiodło ich na pewien czas do koczowania w szczerym polu. A tymczasem Tony Blair oświadcza, że Saddam Husajn posiada broń masowego rażenia i Wielka Brytania przystępuje do wojny z Irakiem. Adrian Mole święcie wierzy deklaracjom premiera, ale lęka się o syna, który odbywa służbę wojskową.
Sue Townsend uprawia satyrę społeczno-polityczną. W swoim cyklu książek w krzywym zwierciadle ukazuje dysfunkcjonalną rodzinę, angielskie społeczeństwo z jego podziałami klasowymi, polityków - od pani Thatcher po New Labour Party. Szczególnie w ostatnim tomie widać oddziaływanie wielkiej polityki na życie zwykłych ludzi. "Adrian Mole i broń masowego rażenia" jest książką śmieszną, ale niewesołą, momentami gorzką.
Etykiety:
"Adrian Mole i broń masowego rażenia",
powieść,
satyra,
Sue Townsend
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Wiele słyszałam o nim ale nie czytałam żadnej z części A. Mole.
Niestety życie bywa nieraz gorzkie z biegiem lat kiedy nie wszystko jest tak jak chcemy i wtedy może lekko dobić.
Pozdrawiam:)
Nie czytałam żadnej części o Adranie Mole.
Czasami satyra bywa rzeczywiście bardziej gorzka niż to możliwe.
Pozdrawiam ciepło i zaglądam do ciebie :)))))))
A próbowałaś czytać ksiązki Joanny Fabickiej? Ich bohaterem jest Rudolf Gąbczak, ponoć podobny do Adriana Mole, acz zabawniejszy:)
Nie znam książek Joanny Fabickiej. Chętnie przeczytam coś o Rudolfie Gąbczaku, żeby się przekonać, czy rzeczywiście jest taki zabawny, jak słyszałam.
Do Adriana Mole'a mam sentyment od czasów serialu, choć bohater jest irytujący, a typ humoru, jaki uprawia Sue Townsend, nie każdemu przypadnie do gustu.
Prześlij komentarz