31.01.2010

Peter S. Beagle - „Ostatni jednorożec”

Jedni zaliczają „Ostatniego jednorożca” do kanonu fantasy, inni twierdzą, że to baśń. Jak zwał, tak zwał - dla mnie nie ulega wątpliwości, że jest to książka magiczna. Przepojona poezją, napisana pięknym językiem, pełnym wyszukanych porównań i metafor, zmienna w tonacji - od wzniosłości po groteskę.
Ostatni jednorożec (a właściwie jednorogini) wyrusza w świat w poszukiwaniu swoich pobratymców. Doszły ją bowiem wieści, że inni przedstawiciele jej gatunku zniknęli i nikt nie wie, co się z nimi stało. Ludzie od tak dawna nie napotkali jednorożców, że uznali je za stworzenia legendarne, które nigdy nie istniały. W swej podróży doświadcza wielu przygód i spotyka rozmaite postaci. Jest wśród nich czarodziej-nieudacznik, zbójcy stylizowani na Robin Hooda i jego wesołą drużynę, zły król i dzielny książe - pogromca smoków.
Peter S. Beagle korzysta z baśniowej konwencji i przetwarza ją na swój sposób. W jego opowieści nie brakuje ironii, ale przebija przez nią smutek i tęsknota. Porusza i zapada w pamięć.

6 komentarzy:

Lavenda pisze...

I po raz kolejny mamy pełną zgodność, Bruixo! "Ostatni jednorożec" mnie zachwycił, a równocześnie wtrącił w nastrój melancholii, z której przez czas pewien nie umiałam się otrząsnąć. Piękna, poetycka baśń, która stawia mnóstwo pytań o ludzką naturę, nie dając jednoznacznych odpowiedzi. A postać Jednorogini? Zarazem zachwycająca i smutna. Bardzo lubię tę historię Beagle'a, ma niepowtarzalny urok.

Bruixa pisze...

Raveno, zanim przeczytałam tę książkę, coś już o niej słyszałam i miałam zupełnie inne wyobrażenie. Bardziej sielankowo-pastelowe, mimo że "ostatni" w tytule kojarzyłam ze smutkiem. Zaskoczyło mnie, że jest taka mroczna, a jednocześnie "migotliwa", różnorodna i niejednoznaczna. Jej przesłanie, sens trudno uchwycić i wyrazić w kilku słowach, za to trafia do serca. Wszyscy bohaterowie coś zyskują i coś tracą, jak w życiu.

Kobieta czytająca pisze...

Przeczytałam tę książkę, gdy miałam 12 lat. Srodze mnie zawiodła. Teraz wypożyczyłam ją, by przeczytać na nowo. Zobaczymy jak będzie. Ciekawe, że na pierwszej stronie ktoś wypisał ołówkiem swe rozczarowanie - nie podobał mu się zwłaszcza język. Przyznaję, że momentami jest on dziwaczny, jeśli nie zwyczajnie głupi.

Bruixa pisze...

Wydaje mi się, że nie jest to książka w guście bardzo młodych czytelników. Z początku też byłam trochę skonsternowana jej "dziwacznością", a potem dałam się ponieść.

Reosia pisze...

Ja czytałam ją bardzo dawno, również jako mała dziewczynka. Byłam zachwycona. Od tamtej pory to moja ukochana książka, która nigdy mnie nie opuszcza. Przeczytałam ją wiele razy i nadal nie potrafię opisać jak bardzo czaruje mnie swoją magią.
Wiem, że temat już stary ale jako miłośniczka "Jednorożca" musiałam dodać od siebie te dwa grosze. :)

Bruixa pisze...

Witaj, Yukimi. Z pewnością książka jest nietuzinkowa, a Beagle ma własny, niepowtarzalny styl.