13.09.2007

Jeanette Winterson: "Namiętność"


Bohaterami powieści angielskiej pisarki Jeanette Winterson są Henri - francuski żołnierz latami wiernie podążający za Napoleonem, przy którym pełni obowiązki osobistego kucharza oraz Villanelle - córka weneckiego gondoliera, awanturnica o biseksualnych skłonnościach i palcach stóp zrośniętych błoną. Oboje snują opowieści o swoim życiu, ujawniając całkowicie odmienne charaktery i doświadczenia. Para ta zrządzeniem losu spotyka się w Moskwie i razem podejmuje wędrówkę do Wenecji.
"Namiętność" nie jest powieścią historyczną, a kampanie napoleońskie stanowią jedynie tło do rozważań na temat miłości, pożądania, wojny, władzy, hazardu - róznych rodzajów namiętności, jakim ulegają ludzie. Znajdzie się tu koncepcja życia jako gry, obraz Wenecji jako labiryntu, trochę realizmu magicznego, garść anegdot i wiele błyskotliwych sentencji.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Napisana jest niewątpliwie z talentem, dobrze się ją czyta, ale jak na mój gust za mało w niej akcji i dialogów, a za dużo "złotych myśli", efektownych, ale niekoniecznie głębokich.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

fajny blog, zagladam na biezaco, bo tez lubie czytac:)

Anonimowy pisze...

fajny blog. zagladam na biezaco, jako ze tez lubie czytac:)
lost_insajd
www.lostinside.blox.pl

Bruixa pisze...

Miło, że wpadłaś; zapraszam serdecznie :) Może znajdziemy wspólne lektury i podyskutujemy.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się w zupełności. Winterson czytałam właśnie "Namiętność" i "Płeć wiśni" obie książki były niezwykle sprawnie i polotem napisane. Momentami zabawne, chwilami tragiczne, ale w gruncie rzeczy zbyt efekciarskie czy wręcz barokowe. Autorka chciała zbyt wiele zawrzeć i wyszło takie nie-wiadomo-co-z-cyklu-wszystkiego-po-trochu.
Ja w każdym razie na więcej Winterson nie mam ochoty.
Pozdrawiam ciepło :)

Bruixa pisze...

Trafnie to ujęłaś. Zdaje się, że to taka postmodernistyczna mod(ł)a, bo coraz częściej natrafiam na książki, w których fabuła jest wątła, za to mnóstwo dywagacji "na każdy temat". Osobiście wolę tradycyjną formę powieści, choć wielu krytyków literackich twierdzi, że "się przeżyła".
Pozdrawiam serdecznie :)

Anonimowy pisze...

Winterson juz dawno nie czytalam z dobrych parę lat.
Oj , pomyliłam się!

Bo w sumie w ubiegłym roku czytałam jej:

"Podtrzymywanie światła " bardzo mi się podobała.

http://ksiazki.wp.pl/katalog/ksiazki/ksiazka.html?kw=40284

Anonimowy pisze...

i absolutely enjoy all your posting kind, very useful,
don't quit and keep creating since it simply worth to look through it,
looking forward to find out more and more of your current posts, regards!