22.07.2008

Jane Austen i pewna dama: "Sanditon"


Ostatnia powieść Jane Austen pozostała niedokończona z powodu śmierci autorki. Po latach kontynuacji podjęła się pisarka i dziennikarka Marie Dobbs, rozwijając wątki zarysowane przez Austen w pierwszych 11 rozdziałach, naśladując jej styl narracji i typowe dla jej twórczości schematy fabularne.
Tytuł powieści jest nazwą nadmorskiej miejscowości, którą najbardziej wpływowi mieszkańcy pragną przemienić w modny kurort, aby zarabiać na letnikach. Główna bohaterka, 22-letnia Charlotta Heywood, spędza tam lato w gościnie u państwa Parkerów. Poznaje najważniejsze miejscowe persony, a z czasem grono jej nowych znajomych powiększa się o przyjezdnych, m.in. rodzeństwo pana domu. Pojawiają się typy dobrze znane z innych powieści Austen: bogata i apodyktyczna stara dama, hipochondrycy, których mimo licznych boleści rozpiera energia i - jakżeby inaczej - kilka panien na wydaniu i kawalerów do wzięcia. Całe to towarzystwo wywodzące się z klasy próżniaczej spędza czas na sąsiedzkich wizytach, przechadzkach po okolicy i towarzyskich konwersacjach. Gwoli urozmaicenia organizują bal i wycieczkę powozami do konkurencyjnego uzdrowiska, a nawet zażywają morskich kąpieli w maszynie kąpielowej. Jak zwykle u Austen, głównym problemem jest znalezienie właściwego kandydata na męża. Charlotta jest dziewczyną rozsądną i bystrą obserwatorką, ale mimo to zakocha się w mężczyźnie, którego intencji nie będzie do końca pewna.
Akcja powieści toczy się w tym samym mniej wiecej czasie, co "Wichrowych Wzgórz", ale jej nastrój jest zgoła odmienny. Nie ma tu wiekich, zgubnych namiętności ani mrocznych charakterów. Baronet pozujący na bohatera romantycznych poematów, które nieustannie cytuje nie ma w sobie nic z demonicznego Heathcliffa - to figura raczej śmieszna niż złowroga, potraktowana, jak większość postaci, z właściwą pisarce ironią.
Bardzo lubię książki Jane Austen, ich nieśpieszny rytm, świetnie podpatrzone i opisane z humorem ludzkie charaktery. Po przeczytaniu sześciu powieści, które zdążyła ukończyć pozostały mi tylko te niedokończone. Chociaż "Sanditon" nie jest w 100% jej dziełem i chwilami pobrzmiewa w nim jakiś obcy ton, czytało mi się całkiem przyjemnie.

5 komentarzy:

Lavenda pisze...

Hm, czytałam "Sandinton" jakieś sześć lat temu i szczerze mówiąc zupełnie nie pamiętam tej książki. A wszystkie inne Jane Austen dość dobrze. Nie wiem czy to kwestia tego, że to już inne pióro? Będę musiała sobie przypomnieć.

Bruixa pisze...

Na razie jestem świeżo po lekturze, dopiero za parę lat przekonam się, czy wytrzymała próbę czasu. Pozostałe powieści Austen jeszcze pamiętam, choć nie wszystkie w równym stopniu - najsłabiej "Opactwo Northanger".

Justyna K. pisze...

Dlatego też sięgnę po nią dopiero po wcześniejszej lekturze tych 100%dzieł Austen. Ciekawe czy również zauważe różnicę, chociaż pewnie w jakimś stopniu sam fakt, że ksiązka dokończoną jest przez inną osobę sprawia, że czyta się ją już z takim nastawieniem. No ale nieomieszkam przekonać się jak jest naprawde 'na własnych oczach'. Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Chcę tylko powiedzieć to, co wielkie blog masz tu! I już tak całkiem sporo czasu, ale w końcu zdecydowała się pokazać moje uznanie dla pracy! Spoko, i zachować ją dalej!

Bruixa pisze...

Dzięki :)
Niestety, z pisaniem u mnie coraz gorzej - kryzys za kryzysem.