4.04.2009

Gene Brewer: "K-PAX"

Do instytutu psychiatrycznego na Mahattanie trafia mężczyzna zatrzymany na dworcu bez dokumentów. Twierdzi, że nazywa się prot i przybył na Ziemię z planety K-PAX w konstelacji Liry. Jest inteligentny i komunikatywny, a informacje, jakich udziela na temat położenia tej planety znajdują potwierdzenie u astronomów. Udaje mu się przekonać o swoim pozaziemskim pochodzeniu innych pacjentów, a nawet część personelu. Również dyrektor instytutu ulega fascynacji osobowością nowego podopiecznego, nie na tyle jednak, by uwierzyć w opowiadane przez niego historie. Usiłuje się dowiedzieć, kim naprawdę jest ten człowiek, u którego najpewniej jakieś traumatyczne przeżycia spowodowały amnezję i urojenia.
Tymczasem okazuje się, że rzekomy kosmita wywiera dobroczynny wpływ na chorych, którym dotychczasowa terapia nie pomagała. Ich stan się poprawia, a każdy z nich ma nadzieję, że to właśnie jego prot zabierze na swoją ojczystą planetę. Bowiem K-PAX z opowieści prota to istna Arkadia, gdzie wszystkie stworzenia żyją w pokoju i w harmonii z naturą. Nie istnieją tam żadne instytucje ani struktury społeczne takie jak rodzina, państwo, prawo czy religia, będące przyczyną konflktów i narzędziem opresji. K-PAX ucieleśnia odwieczne ludzkie marzenia o lepszym świecie. Nic dziwnego, że ta wizja szczególnie przemawia do nieszczęśników, którym społeczeństwo przysporzyło tylu cierpień.
K-PAX to pierwsza z cyklu powieści Gene'a Brewera - jedyna, jaką przeczytałam i podobno najlepsza. Na jej podstawie powstał film pod tym samym tytułem. Oglądałam go kilka lat temu, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, jest wierną adaptacją książki. Jedyne, co mnie zaskoczyło, to że pisarz nadał psychiatrze swoje imię i nazwisko, i uczynił go narratorem. Warto przeczytać, warto też obejrzeć ekranizację.

PS. Zaczęłam pisać tego posta, ale odeszła mnie ochota i pozostawiłam zakończenie na później. A później były przygotowania do świąt, święta, goście, wyjazdy, inne rozliczne zajęcia i się odwlekło. A im bardziej zwlekałam, tym mniej miałam chęci na pisanie. Dopiero teraz się przemogłam i dlatego post ma znacznie wcześniejszą datę.
Muszę się poprawić, ale nie wiem, czy zdołam ;)

6 komentarzy:

:* pisze...

Cóż, przyznaję się, że film oglądałem - i bardzo mi się spodobał, choć było to wieki temu i nie miałem pojęcia, że jest adaptacją książki. Będę musiał sięgnąć w wolnym czasie ;).
Dasz radę, trzymam kciuki ;).

Anonimowy pisze...

Film oglądałam i mi się podobał. Książkę miałam w rękach, ale jakoś się do niej nie mogłam zabrać. Jak mi się okazja powtorzy, to skorzystam :)

Anonimowy pisze...

Witam! Zapraszam do udziału w konkursie "Czytaj Brooksa"
Szczegóły tutaj:
www.mediarodzina.com.pl/artykul/422/konkurs-dla-blogerow-czytaj-brooksa.html

Bruixa pisze...

Dzięki, Szani :)

Skoro film Wam się podobał, to i książka powinna przypaść do gustu.
Z netu dowiedziałam się, że są i dalsze części, ale podobno znacznie słabsze, jak to często bywa w przypadku serii.

Anonimowy pisze...

Your blog keeps getting better and better! Your older articles are not as good as newer ones you have a lot more creativity and originality now keep it up!

Bruixa pisze...

Thanks! I assume that you understand Polish :)