4.08.2008

Jacek Komuda: "Czarna szabla"


Miałam z tą książką istną komedię pomyłek. Nie czytałam dotąd nic Jacka Komudy, choć nazwisko obiło mi się o uszy i sądziłam, że to fantasy. Pewnie dlatego, że wydawnictwo Fabryka Słów kojarzy mi się z tym gatunkiem. Tymczasem pisze on, jak to określono na okładce, "thrillery historyczne i easterny z XVII wieku", niejako polemizując z Sienkiewiczem i jego naśladowcami.
Biorąc do ręki "Czarną szablę" byłam przekonana, że mam do czynienia z powieścią i dopiero po kilku stronach drugiego opowiadania zorientowałam się, że to zbiór opowiadań właśnie! Za usprawiedliwienie mojego gapiostwa niech posłuży ta okoliczność, że opowiadania podzielone są na krótkie rozdziały, a każdy z nich opatrzony tytułem. Ponadto pierwsze z nich zakończyło się (a raczej urwało) zupełnie niespodziewanie - jeden autor wie, dlaczego akurat w tym momencie, a nie wcześniej lub później.
Jak z powyższego nietrudno odgadnąć, mam zarzuty co do formy dzieła i jego konstrukcji. Pretensji ciąg dalszy: autor się powtarza. Te ciągłe pojedynki, bijatyki, ucieczki, pogonie i niespodziewane odsiecze są do siebie bliźniaczo podobne i wywołują wrażenie monotonii, a nie o to przecież chodzi w literaturze przygodowej. Co gorsze, Komuda wielokrotnie opisuje je używając tych samych słów, a nawet całych fraz. To samo dotyczy opisów przyrody. A już sceny miłosne zupełnie mu się nie udały - są po prostu kiepskie. Co do głównego bohatera, to wykazuje zdumiewające podobieństwo do wiedźmina Geralta. Pan Jacek Dydyński, zajezdnik, tak jak bohater Sapkowskiego, za pieniądze broni słabych i uciśnionych, tyle tylko, że nie zabija potworów, a ludzi, choć bywa, że są to potwory w ludzkiej skórze. Dodam jeszcze, że z początku nic nie wskazuje na to, że to on jest głównym bohaterem: w pierwszym opowiadaniu odgrywa rolę drugoplanową, zaś w ostatnim zastępuje go syn.
Trzeba Komudzie oddać sprawiedliwość, że jako historyk z wykształcenia zna realia epoki, w której umieścił akcję swojej książki. Sypie nazwami broni, ubiorów, elementów architektury cerkiewnej itp., itd. Mimo ewidentnych niedociągnięć tej prozy przeczytałam jego opowiadania z niejakim zainteresowaniem. Szczególnie "Nobile verbum" mnie wciągnęło, jest nastrojowe, dość zaskakujące i, moim zdaniem, najlepiej skonstruowane.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czesc,

Przejrzalam Twojego bloga od 12/2006 w poszukiwaniu ciekawych ksiazek. Znalazlam kilka pozycji i umiescilam w moim blogu z linkami do Twoich recenzji. Pomyslalam, ze chcialabys wiedziec o tym.

Jesli masz ochote obejrzec, to znajdziesz mnie tutaj:
http://oksiazkachgadanie.blogspot.com/

Pozdrawiam,
Monika

Anonimowy pisze...

Wydawnictwo Replika prosi o kontakt w celu nawiązania współpracy: l.banaszak@replika.eu
Lidia Banaszak

Anonimowy pisze...

POzdrawiam ciepło :))))

Bruixa pisze...

Moniko, to niesamowite (ale bardzo miłe), że przejrzałaś taką furę wpisów. Cieszę się, że znalazłaś coś, co Cię zainteresowało. Dziękuję za informację, odwiedziłam Twojego bloga. Piszę dopiero teraz, bo wyjeżdżałam, a potem komputer był w naprawie - całe szczęście jest znów na chodzie.
Pozdrawiam serdecznie!
Magda

Judytto, odwzajemniam pozdrowienia :)***