18.09.2012

Jerzy Siewierski - "Panią naszą upiory udusiły"

Perełka, którą wygrzebałam w stosie starych kryminałów, takich kieszonkowych, z serii z jamnikiem lub kluczykiem. Tytuł mnie zafrapował, a i początek zapowiadał niezłą rozrywkę.
Rzecz się dzieje za czasów Stanisława Augusta na Mazowszu, gdzieś między Warszawą a Płockiem. Młody kadet Szkoły Rycerskiej zajeżdża do dworu swego stryja i opiekuna niczym Tadeusz do Soplicowa. Nie zastaje gospodarza, a domownicy i służba witają go straszną nowiną: "Panią naszą upiory udusiły"  i wywlekły przez komin. Panicz, kształcony w duchu Oświecenia racjonalista, nie daje wiary ludowym zabobonom i zarządza poszukiwania stryjenki, a następnie stara się dociec, kto pozbawił ją życia. Tymczasem dochodzi do kolejnego morderstwa, a on sam staje się celem ataków tajemniczego zbrodniarza.
Jerzy Siewierski napisał tę powieść w formie relacji głównego bohatera. Jest to rzekomo publikacja rękopisu odnalezionego przypadkiem po 200 latach, który, niestety, nie zachował się w całości, stąd luki w narracji. Stylizacja językowa nie utrudnia odbioru książki, a wraz z przytoczonymi przyśpiewkami dodaje jej charakteru, przede wszystkim komizmu. Bardzo przyjemnie mi się czytało, czego nie mogę powiedzieć o większości współczesnych polskich kryminałów.